Nie bez powodu popularna stała się fraza „There’s an app for that”, czyli w luźnym tłumaczeniu, „Jest na to aplikacja!”. Jeżeli posiadasz telefon z Androidem, w sklepie Google Play znajdziesz odpowiedź na każdą możliwą potrzebę, od lekkiej rozrywki do rozwiązań ułatwiających organizację pracy.

Ten komfort często obniża czujność użytkowników – wielu z nich nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń, które płyną z nieoficjalnych aplikacji, kuszących swoimi barwnymi reklamami i rozbudowanymi funkcjonalnościami. Skala potencjalnych szkód jest szeroka. Od powszechnych pożeraczy pamięci i irytujące reklamy nieadekwatne do naszych preferencji po wirusy i programy wyłudzające dane.
P.S. O tym, jak pozyskiwane są dane związane z reklamami, które widzisz, wkrótce przeczytasz na naszym blogu.

Aplikacje „usprawniające” telefon

Znaczącą popularnością cieszą się programy obiecujące „oszczędzanie” baterii oraz „przyśpieszanie” pracy telefonu. W większości przypadków mamy niestety do czynienia z oszustwem – głównym celem takich aplikacji nie jest wsparcie działania urządzenia, a wyświetlenie Ci reklam.
Niektóre z nich mają zdecydowanie niebezpieczny charakter niż źle dobrany przekaz marketingowy – mowa o tak zwanych dropperach. Ich zadaniem jest przekonanie użytkownika do udzielenia im niestandardowych uprawnień na telefonie. Dzięki temu mogą zainstalować trojany pobrane z zewnętrznego serwera, między innymi pod pretekstem aktualizacji oprogramowania. Taki nieproszony gość może zdobyć w łatwy sposób wrażliwe dane – robiąc na przykład zrzut ekranu z Twojej aplikacji bankowej i wysyłając go w niepowołane ręce.

Podróbki znanych aplikacji, czyli wilk w owczej skórze

Apple znane jest ze swojego restrykcyjnego podejścia do aplikacji, które są dostępne w firmowym sklepie. A co w przypadku Google? Niestety wykrycie i usunięcie niepożądanych pozycji z Play Store trwa nieco dłużej.
Szukając aplikacji, możesz natrafić na „podróbki”, które swoim wyglądem lub nazwą przypominają oryginały, mogą także posiadać podobne funkcjonalności.
Najczęściej po zwabieniu użytkownika, pobierają jego dane (e-mail i hasło), przejmując istniejące konto i znajdujące się na nim informacje.
Kluczowym pytaniem, na które powinniśmy sobie odpowiedzieć, to czy rzeczywiście potrzebujemy tej aplikacji? Czy na pewno musimy śledzić w każdej sekundzie rynek kryptowalut? Czy moja bateria rzeczywiście nagle zacznie oszczędzać baterię tylko dzięki dodatkowemu programowi? Może lepiej skonsultować się z ekspertem w serwisie albo zminimalizować korzystanie z funkcji obciążających baterię, takich jak Internet LTE / WiFi?

Kontrola najwyższą formą zaufania

Uważność jest podstawą dbania o bezpieczeństwo – podążaj za 3 prostymi zasadami.

  1. Czytaj, na co się zgadzasz i w jakim celu, nie ulegaj chęci szybkiego przeklikania się przez proces instalacji. Czy Kalendarz na pewno potrzebuje uprawnień do czytania SMSów? Czy gra, którą polecił Ci znajomy, rzeczywiście potrzebuje całej listy 10 uprawnień? Sprawdź, które są opcjonalne – czasami nie jest to oczywiste na pierwszy rzut oka.
  2. Zwracaj uwagę, na to, co ściągasz – czy w nazwie nie ma literówek, czy zgadza się rozszerzenie pliku. Warto zaopatrzyć się w antywirusa, który wspomoże nas w tym wyzwaniu oraz sprawdzać, czy strona, z którą się łączymy, ma w adresie HTTPS.
  3. Nie ulegaj modzie ani impulsywnym decyzjom w zakupie aplikacji. Odczekaj, przemyśl, poszukaj opinii. Staraj się pobierać aplikacje tylko i wyłącznie od zaufanych dostawców.

Zastanów się, ile warte są dla Ciebie dane, które masz na swoim telefonie?